20 lipca 2017



PROLOG


*trzy miesiące wcześniej*
W moim świecie umrzeć może każdy. Śmierć najczęściej jest tutaj okrutną niespodzianką. Szczególnie teraz, podczas trwania wojny, można zginąć na wiele sposobów. Ale ja nie dbam o swoje życie i nie boję się jego zakończenia. Nie pamiętam, kiedy się to stało. Może wtedy, gdy na własne oczy widziałam, jak moi rodzice są paleni żywcem, może wtedy, gdy moje rodzeństwo umiera w walce, a być może wtedy, gdy stałam się dziwką najpotężniejszego człowieka na tych ziemiach. Teraz nie zależało mi na honorze, dobru i szczęściu. Robiłam to wszystko jak we śnie. Mordowałam swoich przyjaciół, bo wiedziałam, że jedynie tak uda mi się przyczynić do czegoś sensownego. Nic nie zdziałałabym w wojsku, w którym walczą moi obecni wrogowie. Obojętnie, po której stronie bym stała, czekała na mnie śmierć.
Pewnie zastanawia cię o co ta wojna, kto walczy, po co w ogóle to wszystko? Cóż, szczegóły nie są ważne. To znajomy schemat. Dobry walczy ze złym, a oboje zabijają tyle samo ludzi, którzy są tylko dla władców mięsem, liczbą, a nie osobami, które mają rodziny i uczucia.

Chociaż, muszę przyznać, że po naszej stronie z tymi uczuciami to odrobinę skomplikowane. Pozwól, że nie będę teraz o tym wszystkim mówić, to nieistotne.

Powiedzielibyście pewnie, że walczymy o złą sprawę, iż to niby „dobro” zawsze wygra. Kogo obchodzą schematy? Na pewno nie nas, zepsutych do szpiku kości. Wszystkim będzie lepiej za rządów tego prawdziwego króla, któremu należy się władza nad wszystkimi na wschodzie i zachodzie, północy i południu. To on jest tym, który wyzwoli ludzi z grzechu i sprawi, że odpokutują krzykiem i krwią za wszystko, co zrobili innym. Może nie jest to utopijna wizja świata, ale w końcu mogliby mieć tę swoją upragnioną sprawiedliwość, której domagają się od wieków. Wyrok zostanie wykonany, wiele głów potoczy się po ziemi, zginą ci, który zabili z zimną krwią. To chyba dobrze, prawda?
Trwa wojna, więc każdy musi pilnować swojej szyi, nawet ja, wybranka samego króla. Nie pamiętam, kim byłam kiedyś. Wydaję mi się, że byłam szczęśliwa. Cóż, teraz nie jestem, daleko mi do tego uczucia. Kochałam wielu ludzi, teraz nikogo. Nie jest to smutne, to takie… wyzwalające. Czuję się wolna bez tego obciążenia, którym była troska, miłość, honor. Ja tylko miałam zadowalać władcę i zabijać, potem sama zginąć.
Nazywałam się kiedyś Kala Moon, porzuciłam dawną siebie, gdy dostałam Eunuel. Teraz jestem nikim. Moje imię przestało mieć znaczenie, lecz wołają na mnie Qeten. To imię jest nieważne, nie zostanie zapamiętane, nie napiszą o mnie w księgach, nie będę mieć nagrobka, ani dzieci, które mogłyby o mnie mówić, gdy już odejdę.




Właśnie rozgrywała się bitwa. Panował totalny chaos, ale dla mojego nad-ludzkiego umysłu był bardzo przydatny. Gdy zwykli ludzie tracili wszelką orientację i nie mieli pojęcia, co się dzieje, ja doskonale odnajdowałam się w tym zgiełku, pełnym krwi, zmasakrowanych trupów i ataków z każdej strony. Świetnie sobie radziłam, nie patrzyłam nawet w oczy tym, którzy padali przede mną martwi.
Nagle moją uwagę przykuł pewien wojownik, mój wróg. Stanęłam na środku i patrzyłam z zaciekawieniem, jak zabija moich pobratymców, a posługiwał się mieczem bez zarzutów, choć nie tak dobrze jak ja. Jakimś cudem nikt mnie nie atakował, stałam się niewidzialna. Moje serce zaczęło bić, szybciej, gdy on skierował się w moją stronę. Uśmiechnęłam się złowieszczo i przybrałam pozycję do walki, czubek mojego krótkiego miecza kierując w jego stronę. W końcu jakieś wyzwanie godne mnie. Byłam zaskoczona, kiedy w końcu zaatakował. Miał dużo siły i sprytu, było mi ciężko, lecz nie na tyle, żeby nie pozwolić sobie na chwilę pogawędki.
 – Jak taki śliczny chłopczyk znalazł się w środku masakry? – zapytałam beztrosko, robiąc niewidzialne kółka czubkiem ostrza. Kopnęłam go w kolano, przez co upadł, dając mi możliwość zamierzenia się na jego kark. Szybkim ruchem sparował mój ruch i wstał ponownie atakując. Walczył obiema rękami, przerzucając broń z jednej dłoni do drugiej, co odrobinę mnie dezorientowało
– Postanowił walczyć z kreaturami, które chcą zająć jego świat. – Miał zmęczony, zachrypnięty głos. Zaśmiałam się z jego słów. Jego świat? Nigdy nie był jego, ale już niedługo stanie się nasz. Po paru następnych wymianach ciosów zaczęło mnie denerwować, że nie mogę go zabić.
– Widzieliśmy się kiedyś? – znów beztrosko spróbowałam odwrócić jego uwagę. Byłam pewna, że nigdy go nie widziałam, ale byłam ciekawa jakich słów użyje, by mnie obrazić.
– Z pewnością nie, nigdy nie pozwoliłbym żyć takiej dziwce jak ty – warknął w momencie, gdy przeciął mi prawe ramię, którym walczyłam. Upuściłam swój miecz. Spojrzałam na niego karcąco, uśmiechnął się do mnie czerwonymi zębami, z zakrwawionej twarzy wyróżniały się tylko jego wściekłe oczy. Miałam jeszcze dużo siły, ale był zbyt dobry, żebym mogła z nim wygrać tylko lewą ręką i kopniakami. Spuściłam głowę, udając pokorę i pozwalając, by wykonał ostateczny cios. W momencie, gdy uniósł wysoko miecz, aby oddzielić szyję od głowy, zerwałam się szybko i uciekłam kilka metrów, ostrze uderzyło głucho w ziemię

– Cóż, właśnie ta dziwka przeżyła. Musisz się nauczyć, że my nigdy nie gramy honorowo – wrzasnęłam, przekrzykując hałas bitwy. Wściekły ruszył za mną, ale ja swobodniej potrafiłam poruszać się między walczącymi. Trzymałam się za ramię, które mocno krwawiło, czułam się przez nie osłabiona. Choć byłam zmęczona i miałam już dość walki na ten dzień, roześmiałam się. Bawiło mnie to, że ludzie choć znają swoje tragiczne położenie, wciąż łudzą się, że uda im się zwyciężyć z czymś większym od nich. Pokręciłam z politowaniem głową. Nadzieja. Nigdy jej nie porzucają.



6 komentarzy:

  1. No, stara, odpaliłam sobie album RED z 2006, także spodziewaj się komentarza pod Jedynką. Bo tu... Ty już wiesz, co ja myślę na temat tego opowiadania. Mogłabym powiedzieć coś jeszcze, ale boję się, że padnie tu zbyt wiele niecenzuralnych wyrazów... A od gorszenia dzieci, to akurat Ty tu jesteś ;>

    Lofki, kiski, forewerki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj. W końcu doczekałam się bloga z twojej twórczosci, któty mam nadzieje przetrwa długie lata (no może nie tyle ale nie zniechęcam). Do rzeczy.
    Widzę, że GOT zrujnowała twoje dobro, to dobrze, bądźmy złe razem ...ŻARTUJE! WYLECZE CIĘ Z TEGO. Mord i krew na samym początku ciekawie, widze, że włozyłaś tu dużo siebie, ale wiesz co mnie martwi, że opisałaś jak mordujesz przyjaciół...
    Emmm... Mam juz uciekać?!

    Podoba mi się wzmianka o mięsie. Mięso mięsiste xd prosiłan dziś mame żeby kupiła mi świnkę małą różową, która bd się nazywać Perełka...

    Ej, ej ej troska i miłosć do mnie to ciężar? O.o

    Jest nad-naturalna? Biore to!

    Czy ona bd z tym uroczym młodzieńczym brunetem? Już ich shippuję xd

    Świetny prolog, świetna produkcja
    Lecem dalej :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śmierć, krew i cycki - tak opisałabym tego bloga. Więc jeśli obawiasz się którejś z tych rzeczy to... i tak nie odchodź XD
      Dziubasy, mu mu :**

      Usuń
  3. Prolog jest świetny. Czyta się go tak przyjemnie i od razu mnie zaintrygował. Co prawda nie przepadam za klimatami wojny, ale tutaj jest inaczej. Zainteresowałaś mnie i muszę czytać dalej, bo nie da mi to spokoju. Masz talent i obyś dalej go rozwijała.
    Lecę dalej czytać, a ciebie zapraszam do siebie. Może ci się spodoba i również zostaniesz na dłużej
    Pozdrawiam i do zobaczenia :D
    https://historiainnegoswiata.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć, pozwól, że przejdę do samej treści i nie będę marudzić jak tu trafiłam i w ogóle. :)
    Prolog na pewno mnie zaciekawił, chyba nawet bardziej niż zakładka "o blogu". Tak czy inaczej, czymś nowym dla mnie jest perspektywa złego bohatera , a to sprawia, że jestem jeszcze batdziej ciekawa co jest dalej. W sumie to za dużo się nie działo, a mimo wszystko jasno jest opisane, choć osobiście zabrakło mi barwniejszego przedstawienia walki, ale wiadomo - nie każdy tak lubi. ^^
    Z góry przepraszam za literówki, ale komentując na tel często mi się zdarzają...
    Pozdrawiam, Adna.

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj!
    Tak, wiem, zakładka "O blogu" jest czymś, co nie powinno mieć miejsca. Nigdy nie wychodziły mi te "błyskotliwe, krótkie opisy blogów". Powinnam nad tym popracować, ale jakoś wolę się skupić na samej treści.
    Jeśli chodzi o walkę - w prologu chciałam się streścić do minimum, dlatego też zabrakło tej wojny, jednak coś tam się znalazło.. :P
    Bardzo dziękuję, że zdecydowałaś się tutaj zajrzeć, mam nadzieję, że następne rozdziały, lepszy czy gorsze, również Cię zaciekawią :)

    OdpowiedzUsuń

Nomida zaczarowane-szablony